Wygrana naszych autorek w konkursie Splątane Nici - edycja zimowa 2017/2018 + fragmenty wygranych prac.

Dzień dobry wszystkim lub też dobry wieczór – zależnie o jakiej porze odwiedzacie nasz blog.

Dzisiaj chcemy się troszeczkę pochwalić osiągnięciami naszych trzech członkiń grupy: Anny Tuziak, Ludki Skrzydlewskiej oraz Noemi Vain.

Prace dziewczyn zostały zgłoszone do konkursu literackiego "Splątanie Nici" edycja zimowa 2017/2018 organizowanym na Wattpad w kategorii "Cichy Wielbiciel". Natomiast Noemi postanowiła spróbować sił i sama zgłosiła swoją prace.




Ich twórczość została skrupulatnie przeczytana i oceniona oraz poddana dyskusji w celu wyłonienia najlepszych prac, jakie powinny znaleźć się na podium. Jury w kategorii romans, w której to wygrały nasze dziewczyny, zdecydowało, że na pierwsze miejsce zasługuje praca Anny Tuziak pt "Serenity" [Sex, blood & Rock'n'Roll]. Natomiast drugie miejsce na podium przypadło Ludce Skrzydlewskiej z pracą "Po godzinach". Wyróżnienie w kategorii paranormalne zdobyła Noemi Vain z pracą "Przesilenie".

Oczywiście należą im się wielkie brawa i szczere gratulacje, gdyż Jury konkursu "Splątane Nici" jest wyjątkowo surowe i obiektywne, co pozwala na wyłonienie spośród setek zgłoszeń te naprawdę dobre powieści, które zasługują na rzesze czytelników.

Poniżej znajdziecie fragmenty owych prac;


Anna Tuziak  (znajdziecie ją na wattpad.com) "Serenity" [Sex, blood & Rock'n'Roll] Romans



Z niechęcią wróciła wspomnieniami do dnia w którym odczytano testament i późniejszych pretensji jakie miała do niej rodzina, a właściwie jej kuzyn, który uznał, że to on powinien odziedziczyć cały majątek. Informacja, że nie dostał nawet połowy, była niczym otworzenie puszki Pandory. Nola wielokrotnie zastanawiała się czy dla świętego spokoju nie zrzec się całego spadku. Była samodzielną kobietą, która nie narzekała na brak pieniędzy. Radziła sobie całkiem dobrze, a nie potrzebowała zbyt wiele. Suma jaką odziedziczyła nie była jakąś wielką rewelacją, jednak w poczet tego wchodziły jeszcze dwie posiadłości, których utraty nie mógł przeboleć kuzyn.

‒ Nadal nie wiem o co dokładnie chodzi. Czy są jakieś problemy z nieruchomościami? ‒ zapytała i ujrzała jak mężczyzna zaczyna szukać czegoś w teczce.

‒ Problem jest z całym spadkiem. Pani kuzyn złożył pozew o całkowite przejęcie majętności, jak również kwoty jaką pani odziedziczyła.

‒ Na jakiej podstawie? ‒ zapytała opanowanym, spokojnym głosem. Prawdę mówiąc przeczuwała, że Daniel tak postąpi. Dziwiło ją jedynie to, że tak długo z tym zwlekał.

‒ Odnalazł dokumenty, z których wynika, że nie ma pani prawa dziedziczenia, ponieważ jest pani potomkiem dzieckia z nieprawego łoża. ‒ Usłyszała i otworzyła szerzej oczy. ‒ Wiem, to absurdalne, a jego rzekome dowody są niedorzeczne. Sprawa jest przesądzona i nie musi się pani obawiać, że...

‒ Jakie dokumenty? ‒ zapytała wchodząc mu w słowo, a on przewrócił oczyma.

‒ To naprawdę śmieszne, dziwi mnie nawet to, że zdecydował się na tak desperacki krok.

‒ O jakich dokumentach mowa? ‒ powtórzyła pytanie. Nagła informacja, że jest potomkiem dziecka z nieprawego łoża była dla niej szokiem.

‒ Chodzi o list. ‒ Usłyszała i poczuła jeszcze większy chaos.

‒ Jaki list? Czy chodzi o któreś z moich rodziców? ‒ zapytała. O co w tym wszystkim chodziło?

‒ List, który napisała pani prababka. W liście tym wyjawiła, że jej syn, jest owocem romansu jaki miała zanim wyszła za mąż.

‒ Prababka? ‒ Nola była totalnie zdezorientowana.
Nie znała dobrze nawet swych rodziców, a co dopiero prababki. Nic nigdy na jej temat nie słyszała.

‒ Serenity Hawthorne. Zginęła tej samej nocy, której napisała list. Początkowo uznali, że był to wypadek, jednak w świetle zaistniałych zdarzeń wygląda na to, że było to samobójstwo. ‒ Napływające informacje sprawiały, że Nola była coraz bardziej zagubiona.

‒ Nigdy nic o niej nie słyszałam ‒ wyszeptała.

‒ Nic dziwnego. Stało się to w 1721 roku. Od tamtego dnia minęło prawie trzysta lat.

‒ Ale skąd wziął się ten list?

‒ Pani kuzyn prawdopodobnie szukał na oślep. Natrafił gdzieś na pamiętnik tej kobiety i był tam właśnie ten list. Wygląda na to, że nie zdążyła, go wysłać. Być może nawet nie zamierzała tego zrobić, co wynika z treści tego dokumentu ‒ oświadczył, a Nola wciągnęła głośno powietrze. ‒ Proszę się tym nie martwić. Sprawa już jest wygrana. Po pierwsze wydarzyło się to dwieście lat temu, po drugie...

‒ Przepraszam, że przerywam, ale proszę mi wytłumaczyć dokładniej. Ta kobieta miała dziecko, które urodziło się zanim wyszła za mąż, ale co to ma do rzeczy?

‒ Pani Serenity miała romans z człowiekiem, z którym rozstała się zanim poznała swego męża, była wtedy w ciąży i urodziła syna. Miała później jeszcze jedno dziecko ze swym małżonkiem, córkę. Potomkiem tej córki w prostej linii jest pani kuzyn, a ponieważ majątek pochodzi głównie od męża Serenity, Daniel domaga się całości spadku, jaki odziedziczyła pani po swej babce.
‒ Kim był ten człowiek? ‒ zapytała, a mężczyzna w pierwszym momencie nie zrozumiał o kim mówi.

‒ Ma pani na myśli ojca chłopca? ‒ Przytaknęła głową. ‒ Szczerze mówiąc niewiele wiem. Z listu nie wynika dużo i prawdę mówiąc jedyne informacje pochodzą od pani kuzyna, a on jest stronniczy, więc nie można polegać na jego słowach. Twierdzi, że był to jakiś przestępca. ‒ Usłyszała i ciężko westchnęła. Sprawa robiła się coraz ciekawsza.



Ludka Skrzydlewska  (korpoludka - nick na wattpad.com) "Po godzinach" Romans



W poniedziałek byłam znowu ideałem asystentki. I musiałam pogadać z Ryanem o zamiarach jego brata.

Miałam cały weekend na zastanawianie się nad tym i ostatecznie doszłam do wniosku, że ani trochę nie wierzyłam w tę nagłą chęć pomocy Vincenta w unowocześnieniu strony internetowej North&North Development. Żeby to zrobić, wcale nie musiał przyjeżdżać do Bostonu. Nie musiał robić ze swojego przyjazdu takiej tajemnicy i mylić tropów. I byłam absolutnie pewna, że nie musiał też prosić mnie o pomoc.

Zamierzałam jednak grać w tę grę, skoro takie jej zasady narzucił. Byłam pewna, że prędzej czy później, zachowując odpowiednią czujność, i tak wszystkiego się dowiem.

Potrzebowałam to jednak omówić z Ryanem. Może mój szef miał inne, własne plany i nie zamierzał działać tak, jak ja tego chciałam. Musiałam to uszanować.

Standardowo, z przyklejonym do ust uśmiechem, pozdrowiłam wszystkich po drodze, odsuwając od siebie myśli, kto z tych żmij rozpuszczał po firmie plotki na mój temat; gdy dotarłam w końcu do swojego biurka, odłożyłam torebkę i kawy na blat, po czym podniosłam wzrok i drgnęłam gwałtownie, o mało nie wylewając sobie gorącego napoju prosto na rękę.

Na oparciu sofy dla petentów, na tle rozciągającego się za oknem pięknego widoku na centrum Bostonu, z założonymi na piersi rękami siedział Vincent i wpatrywał się we mnie bez słowa.

Miałam ochotę uraczyć go jakąś ostrą uwagą o czajeniu się po kątach i przyprawianiu mnie o zawał, ale w ostatniej chwili powstrzymałam cisnące się na usta słowa. Bądź kwiatem lotosu albo ostatecznie trzciną, przypomniałam sobie. Chyba powinnam sobie kupić jakąś płytę z technikami relaksacyjnymi. Albo przynajmniej posłuchać muzyki relaksacyjnej. 2

Problem w tym, że muzyka relaksacyjna zawsze strasznie mnie irytowała. 1

– Dzień dobry – powiedziałam zamiast tego, gdy już udało mi się trochę uspokoić. Czy on naprawdę musiał tak siedzieć bez słowa i gapić się na mnie, jak jakiś psychopata? – Proszę, to dla ciebie.

Mówiąc to, wzięłam z biurka kawę i podeszłam, by mu podać. Vincent spojrzał do kubka, marszcząc brwi.

– Americano? – spytał z cieniem zdziwienia w głosie. Uśmiechnęłam się wewnętrznie, z satysfakcją, nawet jeśli na zewnątrz pozostałam całkiem spokojna.

– Short americano – sprostowałam słodko, po czym odwróciłam się na pięcie i wróciłam do biurka, by włączyć komputer. Cały czas czułam na sobie przenikliwy wzrok Vincenta.

– Skąd wiedziałaś?

– Kim byłaby dobra asystentka bez paru asów w rękawie? – Pozwoliłam sobie w końcu na powolny, łagodny uśmiech. Strzelił palcami.

– Kim, tak? Przysięgam, kiedyś w końcu wymienię ją na lepszy model.

– Nie znalazłbyś żadnego lepszego modelu, Vince – odpowiedziałam gładko. – Wam, prezesom, zawsze się wydaje, że asystentkę można wymienić jak parę butów. Kupisz nową, rozchodzisz podczas pierwszej przymiarki, a później będzie już idealnie. Powinieneś trzymać się tych butów, które już masz, bo nie zdajesz sobie sprawy, jak trudno może być trafić na drugie tak wygodne. 2

Zabrałam drugą kawę i skierowałam się z nią do gabinetu Ryana. Vincent patrzył za mną z zainteresowaniem.

– Ty tak codziennie?

– Codziennie – przytaknęłam. – A co, Kim nie przynosi ci kawy?

– Mamy coś takiego jak ekspres – wyjaśnił konfidencjonalnym tonem. – Możesz na nim kliknąć, jaką chcesz kawę, i on sam ją zrobi. Za darmo.

– No cóż, na pewno nie zrobi mrożonej mokki z dodatkowym syropem waniliowym na odtłuszczonym mleku – wyrecytowałam z pamięci. Vincent prychnął.

– Mój brat pije coś takiego?

– Jeśli chcesz, możesz poczekać na niego w jego gabinecie – podsunęłam, siadając wreszcie przy biurku, by włączyć laptopa. – Powinien być za jakieś dziesięć minut, jeśli... jeśli wczoraj nic go nie zatrzymało.


Noemi Vain (taki sam nick na wattpad.com) "Przesilenie" Paranormalne 





− Joshua! Joshua! Otwórz oczy, chłopcze.

Siedzący na krześle blondyn z trudem uchylił powieki. Jego głowa ciążyła jak na gigantycznym kacu i musiał włożyć mnóstwo wysiłku w utrzymanie jej we właściwej pozycji. Nie do końca docierało do niego, gdzie się znajdował. Nie znał przyczajonego naprzeciw mężczyzny, a białe ściany i minimalistyczny wystrój pomieszczenia nie były nawet drobną wskazówką.

− Dlaczego zabiłeś przyjaciół? – człowiek w okularach zadał pytanie beznamiętnym tonem. Przypominał zimną maszynę, zaprogramowaną jedynie w celu zdobycia przydatnych informacji.

Chłopak potrząsnął głową, próbując wyrzucić z niej kakofonię dźwięków, która uniemożliwiała skupienie się na słowach rozmówcy.

− Co? Kim jesteś? – zapytał niezbyt przytomnie.

− Jestem twoim lekarzem, Joshuo, i pytałem, czy od dawna miewasz halucynacje.
Spojrzenie mężczyzny było lekceważące. Niespiesznie prześlizgiwało się po skulonym na krześle nastolatku, poszukując jego słabych punktów.

− Halucynacje?

− Tak, czyli doświadczanie czegoś, co nie istnieje – wytłumaczył, notując w niewielkim zeszycie. − Jak często widziałeś, słyszałeś lub czułeś coś, czego tak naprawdę nie było?

− Nigdy – szepnął sam do siebie, zamykając oczy. Nie rozumiał, dlaczego znalazł się w tym miejscu. Sądził, że jeszcze kilka chwil wcześniej przebywał gdzie indziej. Razem z Sophie, Cambrią i Scottem szukali czegoś bardzo ważnego, ale nie potrafił wydobyć z zakamarków umysłu nic więcej.

− Josh!

Uchylił powieki, czując gwałtowne szarpnięcie za ramię. Inny, tym razem znajomy głos przedzierał się do wnętrza jego umysłu.
– Wiem, że gderanie panny Simmons nie jest zbyt inspirujące, ale mógłbyś przynajmniej udawać, że słuchasz. +

Po mężczyźnie w okularach i białym kitlu nie było śladu. Zamiast prawie pustego pomieszczenia, Josha otaczały ściany pracowni języka angielskiego, a wokół siedziało ponad dwadzieścioro innych uczniów. Poczuł zimny dreszcz przetaczający od się od kręgosłupa aż po czubki palców.
Wiedział tylko jedno: jeśli jeszcze nie oszalał, w niedalekiej przyszłości z pewnością czekał na niego taki los.




Oczywiście gorąco Was zachęcamy do przeczytania wygranych prac, jeśli jesteście użytkownikami wattpada, a jeśli nie, to pora to zmienić :). 

Więcej o konkursie literackim "Splątane Nici" dowiecie się z następnego postu, a tymczasem ja się z Wami żegnam w imieniu całej grupy Ailes. 

Do napisania :)


Samanta Louis znana na grupie jako Sam :)

You May Also Like

0 komentarze

Dziękujemy za poświęcony czas na naszym blogu. Będzie nam miło, jeśli zostawisz kilka słów od siebie ;)
Pozdrawiamy – Ailes.