Zagraj ze mną
+18
W
pomieszczeniu, do którego weszła, panował półmrok. Początkowo nie wiedziała
gdzie się znajduje, lecz po chwili zorientowała się, że jest w jakimś barze.
Nie był to żaden znany jej lokal, choć na samym początku pomyślała, że jest to
bar Joe'go. Jednakże wnętrze w barze przyjaciela różniło się od tego, w którym
teraz była. Zarówno klimatem, jaki w nim panował, jak i wyglądem. Choć
oświetlenie pozostawiało tu wiele do życzenia, widziała całkiem wyraźnie
skomplikowaną, granatową teksturę na jasnej ścianie, na której wisiały jakieś
obrazy, pokryte grubą warstwą kurzu, przez co nie można było zidentyfikować, co
tak naprawdę przedstawiają. Pomieszczenie nie było duże, podłużna sala z
kilkoma stolikami, każdy w towarzystwie czterech krzeseł. Przy nielicznych
siedziało kilka osób. W większości byli to samotni mężczyźni, którzy za
towarzysza mieli do połowy opróżnioną butelkę wódki, albo niedopity kufel
piwa.
Przy barze stała jakaś para. Kobieta w
czerwonej sukience, zbyt przesadnym makijażu i wysoko upiętej, maksymalnie
utapirowanej fryzurze, przywodziła na myśl Peggy Bundy z serialu o niezbyt
inteligentnym sprzedawcy butów. Robiła uwodzicielskie miny do stojącego obok
niej mężczyzny, ubranego w kiepskiej jakości garnitur. Z pod rozpiętej pod
szyją koszuli wystawał nadmiar owłosienia, które w zestawieniu z przykrótkimi
nogawkami spodni oraz nadwyżką żelu na włosach, nie stanowiły jedynej
„atrakcji” podchmielonego człowieka. Nie można było jednoznacznie stwierdzić,
które z nich było bardziej pijane, gdyż