Wyznania rozważnej i romantycznej [8] (Sil)

by - 19:41

8.

     Czasami, gdy siedzę w parku nachodzą mnie różne myśli, a raczej pytania. O sens życia, o terminy takie jak miłość, przyjaźń, szczęście. Może to dziwne, ale tak już mam.
I tak po kolei według mnie celem ludzkiego życia jest niesienie pomocy innym, okazywanie im tego, co sami chcielibyśmy od nich otrzymać, jednym słowem - miłości. Ta jest czymś wyjątkowym, uczuciem, którego nie da się porównać z jakimkolwiek innym. Może to banalne wyjaśnienie, ale dla mnie jak najbardziej trafne. Miłość to nie tylko trzymanie się za ręce, czułe słowa, pocałunki, bliskość osoby, którą kochamy. To też trwanie przy niej w tych gorszych chwilach, wtedy, gdy na naszym niebie pojawiają się ciemne chmury zwiastujące nadciągającą burzę. Jest uczuciem, które daje siłę, by żyć…
Przyjaźń natomiast, to coś, dzięki czemu nie straszna mi samotność. Przyjaciele są naszymi prywatnymi aniołami, zawsze przy nas, bez względu na to, co by się działo. Nierzadko rzucą nam kilka ostrych słów prawdy, ale tylko dla naszego dobra. Kiedy potrzeba, przytulą, ale też podadzą dłoń, mówiąc: – Wstawaj, jeszcze długa droga do pokonania!
Szczęście jest połączeniem miłości i przyjaźni, bo czegóż więcej można chcieć, jak miłości i siły by iść dalej, po krętej i wyboistej drodze zwanej życiem.

*****
     Dość pustą ulicą szła pewna para trzymająca się za ręce. Prawie nic nie mówili. Po prostu stawiali poszczególne kroki, co chwila spoglądając na siebie, śmiejąc się i co jakiś czas składając na swych ustach delikatne całusy. Można by pomyśleć, że to dwójka nastolatków, przeżywających pierwszą miłość. Jednak po dokładnym przyjrzeniu się im, widać, że chłopak już dawno stał się mężczyzną. Dobrze zbudowana sylwetka, mięśnie, uwydatnione przez obcisły, czarny podkoszulek, przydługie, ciemne włosy i tzw. trzydniowy zarost. Dla niejednej przedstawicielki płci pięknej –facet idealny.

Kobieta, natomiast wydawała się sporo młodsza, iskry tańczące w jej zielonych oczach, zdradzały, że dopiero wkraczała w dorosłe życie. Filigranowa dziewczyna miała na sobie zwiewną sukienkę w malinowym odcieniu. Jej zaróżowione policzki otaczała kaskada brązowych, pofalowanych włosów, które spływały na odsłonięte ramiona. Bez wątpienia jej twarz była piękna, co w połączeniu ze szczupłą sylwetką zaokrągloną w odpowiednich miejscach tworzyło harmonijną całość.
Teoretycznie całkowicie różni, jednak tak bardzo do siebie podobni. Każdym wykonanym gestem, ruchem ciał idealnie się do siebie dopasowywali. Nawet ich splecione dłonie wyglądały zupełnie tak, jakby były połówkami rozdzielonej niegdyś całości.

Bijące od nich szczęście powodowało, że nie czuli zimna, choć ich ubrania w wyniku niedawnej ulewy zostały doszczętnie przemoczone. Wchodząc do dużego budynku, zwrócili na siebie uwagę miejscowego ochroniarza, który na ich widok tylko pokręcił głową w akcie dezaprobaty. Jednak, gdy para wsiadła już do widny, na twarzy starszego mężczyzny pojawił się szeroki uśmiech. Znał tych dwoje bardzo dobrze i tylko czekał aż w końcu przejrzą na oczy. Jak to mówią – cierpliwość popłaca.

Tymczasem para wysiadła z windy i szybkim krokiem pokonała dzielące ich od mieszkania metry.

- Panie przodem - powiedział brunet, przepuszczając kobietę w drzwiach.
- Dziękuję bardzo, łaskawco - odpowiedziała zaczepnie brunetka, posyłając przy tym mężczyźnie zadziorny uśmiech.
- Wiesz, że kiedy to robisz, mam ochotę cię pocałować? - zapytał, wchodząc za Nicole do pomieszczenia.
- Ale co? – spytała niewinnie, dotykając palcami swojej dolnej wargi.
- Mała kusicielka. - Pokręcił głową, podchodząc bliżej i ujmując jej policzki w swoje dłonie. - Zasłużyłaś na swoją karę - szepnął prosto w jej usta.

Kobieta nawet nie zdążyła zareagować, gdyż natarczywe wargi mężczyzny zaczęły pieścić jej lekko rozchylone usta.
Alex docisnął ją swoim ciałem do ściany, jednak po chwili odsunął się i zaczął iść w kierunku ogromnej szafy znajdującej się w salonie, pozostawiając za sobą zmieszaną Nicole.

 - Mówiłem, że dostaniesz swoją nauczkę - rzucił, posyłając jej łobuzerski uśmiech. Marsz do łazienki, bo jesteś cała mokra, ja zresztą też. Zaraz przyniosę ci rzeczy, które zostawiła u mnie kiedyś Laura.
- Pff – bąknęła tylko Nicole, wydymając wargi, niczym oburzona pięciolatka. Po chwili poszła do łazienki, by zdjąć przemoczoną odzież i wysuszyć włosy. Gdy już to zrobiła, założyła przyniesioną przez Alexandra niebieską tunikę i szare rurki, a następnie poszła do salonu i bezceremonialnie usadowiła się na ulubionym fotelu gospodarza.

Mężczyzna tymczasem poszedł do swojej sypialni i również włożył świeże ubranie, po czym udał się do kuchni. Nałożył na siebie wiszący na wieszaku fartuch i zaczął wyjmować z szafek potrzebne rzeczy. Poruszał się po kuchni niczym zawodowy kucharz. Z lodówki wyjął mięso, które wyłożył na patelnię, a następnie w skupieniu zaczął je doprawiać, uważając by już na początku nie zniszczyć całego efektu. Po chwili zaczął nucić pod nosem melodię, która uparcie krążyła po jego głowie. Rozciągnął wargi w uśmiechu zadowolenia, widząc jak różowe kawałki mięsa zmieniają swoją barwę. Dolał na patelnię jeszcze trochę oleju, po czym dorzucił mieszankę mrożonych warzyw.

Po chwili usłyszał ciche gwizdanie, więc obrócił się w kierunku, z którego dochodziło, dostrzegając tam opartą o framugę drzwi Nicole.

- Chcesz trafić do mojego serca przez żołądek?- zapytała żartobliwie.
- Hmmm, może tak, może nie – powiedział przekornie, odgarniając  przydługą grzywkę z czoła. Po chwili przerwy dodał:
- Właściwie już chyba ukradłem twoje serce, więc gotuję tylko po to żeby pochwalić się talentem. - Zaśmiał się, patrząc na zdezorientowane spojrzenie Nicole.
- Nie bądź taki pewny siebie, przecież ja nic takiego nie powiedziałam - zripostowała.
- Ty nie, ale twoje ciało daje mi to do zrozumienia bardzo często - stwierdził ochrypłym głosem, sprawiając, że na policzkach brunetki pojawiły się ogniste rumieńce.
- Ach tak? – spytała, jednocześnie podchodząc do niego.
- Tak - stwierdził hardo, przykładając wargi do jej szyi. - Czujesz jak twoje serce przyspieszyło? - szepnął, po czym polizał jej odkrytą skórę. - A teraz twój oddech stał się płytki i urywany - droczył się z nią dalej. - Nadal uważasz, że nic dla ciebie nie znaczę? - powiedział, przygryzając jej ucho.
Nicole z trudem łapała powietrze i przymknęła powieki, dając się ponieść emocjom, mogła wyobrazić sobie wyraz twarzy Alexa.
- Wiesz co, lepiej będzie jeśli ja zajmę się przygotowywaniem kolacji, a ty pójdziesz nakryć do stołu - zarządziła, odsuwając się lekko od mężczyzny. Doskonale wiedziała, co stałoby się dalej, jeśli nie przerwałaby tego upojnego momentu. - Chyba nie chcesz żeby twoje mieszkanie poszło z dymem? – powiedziała jeszcze, po czym przejęła od bruneta fartuch i zajęła się gotowaniem. On tymczasem ruszył do jadalni, kręcąc po drodze głową i mrucząc pod nosem coś, co brzmiało jak: 'Ach te kobiety'.

Gdy kolacja była już gotowa, Nicole wyłożyła danie na talerze, a Alex nalał do kryształowych kieliszków czerwonego wina. On, jak na dżentelmena przystało, odsunął kobiecie krzesło, na którym ta z gracją usiadła, mówiąc ciche dziękuję. Posiłek spożywali we względnej ciszy, co chwilę jednak zerkając na siebie i zamieniając kilka słów.

- Smakuje? – spytał nagle, wyrywając Niki z rozmyślań.
- Niezbyt, ale robię dobra minę do złej gry – rzuciła z zadziornym uśmiechem, który tak uwielbiał siedzący przed nią mężczyzna.
- Kochanie, tymi słowami zraniłaś moje biedne serce – powiedział, udając lekko obrażony ton.
- Tak, a mogę to jakoś naprawić? – spytała, opierając się o blat stołu.
- Hmm… no nie wiem…
- Zaraz coś na to zaradzimy – szepnęła, wstając jednocześnie z krzesła. Pokonała kilka kroków, a gdy znalazła się obok Alexa, złapała go za rękę i zwyczajnie pociągnęła za sobą do salonu.

Zdezorientowany mężczyzna nic nie powiedział, tylko poszedł za Nicole. Ta, gdy już była u celu swojej wędrówki, wskazując dłonią kanapę, skłoniła go, by na niej usiadł. Gdy to uczynił, usadowiła się wygodnie na jego kolanach, po czym wtuliła się w jego klatkę piersiową.
W tym momencie poczuła się bezpieczna. Jakby ramiona ukochanego mężczyzny były dla niej azylem. Miejscem, do którego mogła w każdej chwili powrócić, zawsze, gdy kapryśny los znów zapragnie rzucać jej kłody pod nogi.
To moje miejsce – pomyślała, przymykając zmęczone powieki i zaciągając się zapachem Alexa.

You May Also Like

0 komentarze

Dziękujemy za poświęcony czas na naszym blogu. Będzie nam miło, jeśli zostawisz kilka słów od siebie ;)
Pozdrawiamy – Ailes.