11.
„Szczęście
nie jest przecież stanem wiecznym, zresztą też nie okresowym. Szczęście to po
prostu skurcz serca, którego doznaje się czasami, kiedy człowieka przepełnia
taka radość, że wprost trudno ją znieść. Znika równie szybko jak się pojawia. I
nie ma go, dopóki nie nadejdzie znowu, by sprawić, że człowiek uzna życie za
najwspanialszy dar.”
Saga o Ludziach Lodu, tom X –
Margit Sandemo
*****
„Byłam
szczęśliwa. Po prostu czułam się jakbym za chwilę miała fruwać pośród
błękitnych obłoków na niebie. Niesiona podmuchem letniego wiatru, zapachem
naszych ciał, melodią serc... Podczas lotu oglądałabym pewnie wiele pięknych
rzeczy. Jednak ja już swój cud zobaczyłam… Dawno temu, gdy byliśmy jeszcze
dziećmi… Wtedy był dla mnie tylko przyjacielem. Dzisiaj jest wszystkim. Całym
moim życiem. Dniem minionym i tym, który dopiero nadejdzie. Alex, moja miłość…
Pierwsza, taka naprawdę i na zawsze. Nie wyobrażam już sobie siebie bez niego…
tam gdzie on, tam i ja. Nierozłączni, wpatrzeni w siebie.
Jego
oczy - błękitne, a może lazurowe. Przypominają wzburzony ocean, gdy się z nim droczę,
spokojne morze, gdy po prostu zastygamy na moment wtuleni w siebie i rwący
potok, gdy patrzy na mnie tak jak teraz…”
*****
Kilkanaście dni i nocy później Nicole
siedziała po turecku na swoim łóżku i zawzięcie coś notowała w oprawionym
czarną okładką zeszycie, co chwilę się przy tym uśmiechając. Niesforne kosmyki
włosów opadały na jej twarz, a długie czarne rzęsy rzucały półcienie na
zaróżowione policzki. Wykrzywione wargi przybrały kształt uśmiechu. Zaś ona
sama wyglądała wprost idealnie. Tak bynajmniej uważał mężczyzna siedzący w
fotelu i wpatrujący
się w nią w milczeniu. Miał on czytać książkę, jednak obserwacja ukochanej
kobiety wydała mu się ciekawszym zajęciem. To jak zapełnia białą kartkę
starannym pismem, jak jej twarz promienieje żywym blaskiem, jak w jej oczach
pojawiają się iskierki, gdy tylko na niego spojrzy.
Czuł się jak nastolatek, przezywający
swoją pierwszą miłość. Jednak on już kochał, a może mu się tylko wydawało, że
to była miłość? Teraz odczuwał wszystko inaczej, mocniej, doskonalej. Był
pewny, że tym razem to jest to uczucie. Tej melodii, wygrywanej przez serce
Alexa nie można było pomylić z niczym innym.
Zakochani ludzie inaczej brzmią. W
końcu z dwóch głosów muszą stworzyć jeden.
- Kochanie, co ty tak piszesz? – spytał
zaciekawiony.
- Piszę, to co czuję. Takie tam, nic
ważnego. – Dlaczego tak mi się przyglądasz?
- Rozumiem. Cóż, bo podoba mi się to,
co widzę… Bo cię kocham… - powiedział i usiadł na łóżku obok dziewczyny, po
czym musnął wargami jej czoło.
Zwykły, prosty gest, a sprawił, że na
ustach Nicole pojawił się uśmiech.
- Wariacie… a bardzo mnie kochasz? –
zaczęła się z nim drażnić.
- Pomyślmy, kocham Ciebie tutaj, tu, o
i jeszcze tam… - mówił, składając na twarzy Niki krótkie całusy. – To znaczy
'bardzo'?
- Tak, kochany… - powiedziała tuż przy
jego ustach, by po chwili zagarnąć je swoimi.
Całowali się powoli, delikatnie, z
namacalną wręcz czułością i uwielbieniem. Czas dla nic się zatrzymał, biegnąca
wskazówka zegara mogła równie dobrze poruszać się dwa razy szybciej, a oni i
tak by tego nie zauważyli. Połączeni pocałunkiem, rodzącą się w nich
namiętnością nie zwracali uwagi na dochodzące zza otwartego okna dźwięki
miasta. Z czasem jednak niewinne całusy zmieniły
się w bardziej śmiałe i odważne. Zaś
usta Alexa zaczęły wędrówkę po szyi Niki, by następnie zjechać na jej obojczyk.
Nagle mężczyzna zaprzestał składać pocałunki na rozgrzanej już skórze ukochanej
i spojrzał jej prosto w oczy,
jakby szukał w nich odpowiedzi na nurtujące go pytanie. Kobieta tylko skinęła
lekko głową, dając mu nieme przyzwolenie na kontynuowanie gry, w której oboje
uczestniczyli. Kolejne ruchy, poziomy wtajemniczenia, zdobywanie nowych
doświadczeń, umiejętności, wiedzy… wreszcie dotarcie do celu - spełnienie,
będące nagrodą.
Nicole obudziła się, czując przy sobie
ciepłe ciało mężczyzny i jego miarowy oddech. Spojrzała na niego, a na jej usta
mimowolnie wpełznął uśmiech. Przydługa grzywka zakrywała jego oczy, na twarzy
widoczny był kilkudniowy zarost, a mimo to wyglądał perfekcyjnie. Czasami
trudno było jej uwierzyć w to, że to ją
wybrał.
Po kolejnej cudownej nocy czuła się po
prostu dobrze. Zupełnie jakby wszystko, co się do tej pory stało, było czymś
normalnym, wręcz zwyczajnym. Jakby była z Matthewsem nie miesiąc, ale lata.
Szmat czasu, w którym odkryła, co znaczy kochać i być kochaną.
Zerknęła na stojący nieopodal na
toaletce zegarek i dostrzegła, że pokazuje on godzinę 5:30. Było zdecydowanie
za wcześnie, by już wstawać, jednak z drugiej strony w ogóle już nie chciało
jej się spać. Delikatnie wyślizgnęła się spod kołdry i usiadła na fotelu,
wcześniej biorąc do ręki notes i pióro. Po chwili zaczęła pisać.
„Czuję
ciepło w sercu, motyle w brzuchu, uśmiech nie schodzący z mojej twarzy, radość
- niezaprzeczalną, nieskalaną kroplą smutku. Poczucie, że jest tak, jak być
powinno. Dobrze, po prostu dobrze.
Alex
jeszcze śpi, wsłuchuję się w jego rytmiczny oddech. Przyglądam się mu, nie
mogąc nadziwić się jego doskonałości. Mówią, że jeśli kogoś kochasz, nie
widzisz jego wad. Może to i prawda, ale dla mnie on zawsze będzie taki
jak dziś. Piękny, czuły, dobry,…. Kocham go całym sercem, całą sobą. Przyłapuję
się na tym, że myślę o nim, kiedy tylko jestem sama, a czasami wręcz odpływam
myślami, gdy z kimś rozmawiam.
Jeszcze
nigdy tak nie miałam. To dziwne, że jedna osoba potrafi z dnia na dzień zostać
całym twoim światem. Tak właśnie było ze mną, Alex stał się dla mnie wszystkim.
Wszystkim, czego potrzebuję by być szczęśliwą.”
Pogrążona w przelewaniu na papier swych
myśli dziewczyna, nawet nie zauważyła jak ktoś stanął za jej plecami. Dopiero
pocałunek złożony na jej szyi przywrócił ją do rzeczywistości. Zaskoczona
Nicole mimowolnie drgnęła i machinalnie odwróciła się, napotykając błękitne
oczy oraz krzywy uśmiech, które tak uwielbiała.
- Kiedyś dostanę przez ciebie zawału…
Alex na jej słowa tylko pokiwał
przecząco głową i pocałował dziewczynę. Gdy oderwał od niej spragnione
pocałunków wargi, spojrzał z powagą w jej zielone oczy i powiedział:
- Ze mną nic ci się nie stanie, zawsze
będę przy tobie, tak długo jak tylko zechcesz – zapewnił.
- Zawsze kochanie, zawsze.
Po tych słowach mężczyzna po prostu
przytulił swoją ukochaną, tym samym bez zbędnych słów, mówiąc: 'obiecuję'.
*****
Nicole miała dzisiaj odwołane zajęcia,
więc cały dzień mogła spędzić na błogim lenistwie. Odprowadziła Alexa do pracy,
po czym poszła do księgarni kupić jakąś książkę. Jej wzrok przykuła okładka z
dwiema maskami. Wzięła ją do ręki i na tylnej okładce przeczytała opis. Fabuła
wydawała się być ciekawa, więc włożyła ją do koszyka na zakupy i ruszyła w stronę kasy obsługiwanej przez
młodą kobietę. Po drodze wzięła jeszcze z wystawy swój ulubiony magazyn o
modzie. Gdy już dokonała zakupu, poszła do parku, w którym niedawno była wraz
ze swoim chłopakiem i przyjaciółmi. Jednak najbardziej w pamięci z tamtego
zdarzenia, zachowały się słowa starszej kobiety. Nie mogła pozbyć się tego
dziwnego uczucia, że coś, co zobaczyła kobieta niosło za sobą nieszczęście.
Bała się, że bajka w której żyje, zniknie tak szybko jak się pojawiła, a może i prędzej. Może jej niepokój był bezpodstawny,
ale nie mogła go ot tak zignorować, więc udała się w miejsce, gdzie można było
spotkać ową staruszkę. Niestety nie zobaczyła tam nikogo oprócz czarnego kota,
dumnie przechadzającego się po chodniku wokół fontanny. Zwierzę było
niewątpliwie piękne. Jego zielone oczy i błyszcząca czarna sierść przykuwały
spojrzenie. Jednak nie mógł on pomóc dziewczynie rozwiać jej wątpliwości.
Rozczarowana postanowiła wrócić do domu. Gdy była już w budynku, stróż polecił
jej, by sprawdziła pocztę, którą niedawno przyniesiono. Kobieta otworzyła
kluczykiem swoją skrzynkę i dostrzegła w niej dość pokaźną stertę makulatury.
Przeważały oczywiście różnego rodzaju ulotki, ale było też kilka listów.
Przeglądając je pobieżnie, zatrzymała wzrok na jednym z nich.
0 komentarze
Dziękujemy za poświęcony czas na naszym blogu. Będzie nam miło, jeśli zostawisz kilka słów od siebie ;)
Pozdrawiamy – Ailes.