Niespodzianka
Niespodzianka
Lisę
poznał jakieś dwa lata temu. Młodziutka stażystka, którą przyjął do swego biura
dość niechętnie. Zwykła przyjacielska przysługa, kuzynka przyjaciela szukała
pracy. Początkowo drażniła go niesamowicie. Wciąż próbowała uporządkować jego
wieczny bałagan, w którym umiał się odnaleźć ku jej ogromnemu przerażeniu. Była
cholerną pedantką, co było widoczne zarówno w jej zachowaniu jak i wyglądzie. Wiecznie
ubrana niczym pensjonarka w bluzki z długimi rękawami. Zawsze zapięta była pod
samą szyję. Rzadko zakładała spodnie, a spódnice prawie zawsze przypominały obszerny
worek i sięgały kostek. Włosy związane w jakiś ciasny kok oraz okulary na
nosie. Zero makijażu. Wyglądała aseksualnie, również tak się zachowywała.
Kiedy
się to zmieniło? W święta bożego narodzenia. Durny pomysł sekretarki, która
postanowiła urządzić przyjęcie, podczas którego każdy miał
na sobie jakieś
świąteczne przebranie. Jemu trafił się niestety mikołaj. Siedząc na biurku w
czerwonym stroju z długą brodą zaczepioną na gumce i wielką czapką na głowie
przeklinał swą pracownicę i obmyślał w jaki sposób odpłaci się jej za ten
szalenie niezręczny wymysł. W pewnej chwili usłyszał charakterystyczny odgłos
damskich szpilek i gdy spojrzał w stronę skąd dochodził, dosłownie opadła mu
szczęka. Do gabinetu weszła Lisa, w kusej spódniczce, która obnażała jej długie,
zgrabne nogi. Miała na sobie gorset, który doskonale eksponował jej duże
kształtne piersi.
To
była jedna chwili, natychmiastowy wzwód i pieczenie w żołądku. Przecierając
oczy z niedowierzania miał jedno w głowie. Szalone pragnienie, aby zobaczyć coś
więcej niż te szczątkowe ubranie. Chciał jej ciała. Dotykać, widzieć, całować.
Kochali
się jeszcze tej samej nocy. Dziewczyna okazała się cholernie gorącą partnerką.
Zupełnie nie przypominała tej pedantycznej i małomównej stażystki, która wciąż
czymś go drażniła. Ich romans trwał blisko rok, do czasu aż skończył jej się
staż. Rozstali się w miarę obojętnie. On miał żonę i rodzinę, ona narzeczonego
zakochanego w niej po uszy. Innego wyjścia nie było, a oni od początku zdawali
sobie sprawę, że będzie to jedynie biurowy romans.
Pomimo,
że początkowo tego nie planowali, od czasu do czasu, gdy nadążała się jakaś okazja,
lądowali w łóżku, choć trudno to było nazwać łóżkiem. Przeważnie było to tylnie
siedzenie samochodu lub biurko w jego gabinecie. Z czasem spotkania stały się całkiem
systematyczne. On brał nadgodziny, a ona składała mu wtedy wizytę. Zawsze
ubrana prowokująco, za każdym razem czymś go zaskakiwała. Seksowną bielizną,
czasem jej brakiem. Ich seks nigdy nie był nudny.
Gdy
wyjechała do innego miasta, początkowo przyjął to spokojnie, z czasem jednak
zaczęło mu jej brakować. Kilka razy do siebie dzwonili, jednak nic po za tym.
On nie proponował jej spotkania, a ona z niczym się nie wychylała. Często
uprawiając seks z żoną, myślał o Lisie. O jej ponętnym ciele i
bezpretensjonalności. Brakowało mu jej coraz bardziej.
Czasem
pojawiała się myśl, aby wyjść z inicjatywą i zaproponować spotkanie, jednak
nigdy się na to nie zdobył. Minęło pół roku. To był chłodny, zimowy dzień, świąteczny
dzień. Nie miał nawet ochoty wracać do domu i uczestniczyć w przygotowaniach do
wigilii. Nie podzielał świątecznej radości i wszystkich tych pierdów, które
przypominały mu zdarzenie z przed dwóch lat.
Wtedy
zadzwoniła i powiedziała, że jest w mieście. Zapytała czy mogliby się spotkać.
Był szczęśliwy gdy ją usłyszał i jeszcze bardziej podekscytowany wizją
spotkania. Umówili się w jego biurze późnym wieczorem, gdy nikogo poza nim już
nie będzie. Odliczał godziny, czas wyjątkowo mu się dłużył. Myślał o niej,
myślał o jej ciele i o tym, czym tym razem go zaskoczy. Spóźniała się, a on
niecierpliwił się jeszcze bardziej, zaniepokojony, że może nie przyjdzie. Gdy w
końcu ususzał jej kroki na korytarzu było już po północy. Gorąco uderzyło mu do
głowy. Starał się nie dać tego po sobie poznać. Postanowił, że zachowa zimną
twarz, że nie pokarze jej jak bardzo tęsknił i jak bardzo mu jej brakowało.
Czy
go zaskoczyła? Owszem, jak nigdy dotąd. Usłyszał jak otwierają się drzwi.
Spoglądał na podłogę, najpierw zobaczył czarne szpilki, a gdy powoli podniósł
wzrok ujrzał kostium śnieżynki. Dość podobny do tego, w którym zobaczył ją po
raz pierwszy w tym bardziej hardkorowym wydaniu. Jednakże w tym momencie
kostium był rozmiarów XXL. Musiał byś obszerniejszy, ponieważ jej brzuch
również był teraz większych rozmiarów.
–
Mam dla ciebie prezent. – Usłyszał jej przyjemny głos i uśmiechnął się głupio zastanawiając
się, który to miesiąc.
Cóż…
tym razem naprawdę go zaskoczyła.
0 komentarze
Dziękujemy za poświęcony czas na naszym blogu. Będzie nam miło, jeśli zostawisz kilka słów od siebie ;)
Pozdrawiamy – Ailes.