Fotografia...
FOTOGRAFIA
Wysoka, zbyt szczupła jak na swój wzrost, młoda dziewczyna stojąc przy biurku patrzyła tępym wzrokiem na siedzącego po drugiej stronie policjanta, który wklepał coś w komputer, a później otworzył jedną z szuflad i po krótkiej chwili rzucił przed nią szarą kopertę.
–
Sprawdź i podpisz – warknął nieprzyjemnym głosem.
Dziewczyna
sięgnęła po kopertę i wysypała z niej znajdujące się wewnątrz przedmioty. Nie
było tego zbyt wiele. Komórka, kilka monet o niskich nominałach i jeden banknot
dwudziestozłotowy oraz klucze.
–
Zgadza się – szepnęła niewyraźnie.
–
Podpisz. – Krótka komenda zniecierpliwionego mężczyzny sprawiła, że chwyciła
długopis i drżącą dłonią postawiła parafkę w odpowiednim miejscu.
Była
wyczerpana pobytem w areszcie. Nie miała pojęcia jak długo tam była i z którego
miejsca tym razem ją zabrali. Ostatnie co pamiętała, to
bar w którym jeden za
drugim wlewała w siebie kolejne kieliszki alkoholu. Teraz miała ochotę jak
najszybciej dotrzeć do akademika i złapać choć kilka godzin snu. Wiedziała, że
powinna uczyć się do sesji, ale prawda była taka, że nie miała nawet pojęcia,
jaki jest dzień tygodnia.
Schowała
pieniądze i klucze do kieszeni spodni, a następnie ruszyła w stronę drzwi.
–
Jeszcze to. – Usłyszała i przystanęła.
Odwróciła
się powoli i wpatrywała się w milczeniu w trzymane przez policjanta zdjęcie.
Poczuła napływające do oczu łzy.
–
Możesz to wyrzucić – szepnęła niedosłyszalnie, ale widząc na twarzy mężczyzny
coraz większą złość, wyciągnęła dłoń, w której po chwili znalazło się zdjęcie.
Patrzyła
na fotografię i wiedziała, że powinna jak najszybciej wyjść zanim którekolwiek
po nią przyjedzie, jednak nie mogła się ruszyć z miejsca. Usiadła na jednym z
krzeseł i niczym maleńka dziewczynka ze zdjęcia, ukryła twarz w dłoniach i
rozpłakała się na dobre. Doskonale pamiętała dzień, w którym zrobiono to
zdjęcie, ponieważ właśnie tamtego dnia rozpadł się jej świat.
–
Znowu się upiłaś? – Usłyszała i spojrzawszy w górę spostrzegła stojącego nad
nią ojca.
–
Wygląda na to, że tak – powiedziała ironicznie i podniosła się. Chciała wyjść,
lecz złapał ją za łokieć i boleśnie szarpnął w tył.
–
Nigdzie nie pójdziesz zanim mi tego nie wytłumaczysz – zażądał wściekłym głosem.
–
A czego nie rozumiesz? – odparła i chłodno spojrzała mu w twarz na której
pojawiła się irytacja.
–
Dlaczego wciąż się upijasz? Dlaczego kradniesz i robisz wszystko na złość mnie?
Dlaczego nie chcesz mieszkać w domu i…
–
W domu? W jakim domu? Ja nie mam domu – warknęła wrogo.
–
Co tu się stało? – Usłyszała za sobą damski głos i przymknęła oczu aby po
chwili roześmiać się żałośnie.
–
To nie twoja sprawa, nikt nie prosił żebyś tu przyjeżdżała. – Usłyszała głos
ojca i westchnęła. To było oczywiste, że znowu zaczną się kłócić.
–
A czyja niby? Jestem przecież jej matką – wrzasnęła kobieta, a dziewczyny
parsknęła gwałtownym śmiechem.
–
Teraz o tym myślisz? – zbulwersował się mężczyzna.
–
Zamknijcie się! – wrzasnęła przerywając mu i spojrzała w stronę rodziców
zdezorientowanych rodziców. – Nie potrzebuję was. Ani jednego, ani drugiego.
Wracajcie do siebie i zostawcie mnie w spokoju – wydusiła.
–
Jesteśmy twoimi rodzicami. Nie możesz się tak do nas…
–
Wiesz co? To się skończyło dawno temu.
–
O czym ty mówisz?
–
O tym – powiedziała i wyciągnęła w ich stronę fotografię dziecka.
–
Przestań opowiadać bzdury.
–
To nie bzdury. Po co tu przyjechałeś? – warknęła zwracając się do ojca.
–
Żeby zabrać cię do domu.
–
O nie, ona jedzie ze mną, ty wystarczająco ją…
–
Nie!! – wrzasnęła dziewczyna, a później jednym ruchem przedarła fotografię, a
następnie wsadziła po jednym kawałku w dłonie rodziców.
–
Co ty robisz? – zapytała zdezorientowana matka.
–
Kończę to, co zaczęliście tamtego dnia, gdy postanowiliście się rozwieść i
zniszczyliście mój dom, zniszczyliście moje dzieciństwami swymi ciągłymi
wojnami! – krzyknęła, po czym odwróciła się gwałtownie w tył i wybiegła z
posterunku nie zatrzymując się, ignorując nawoływania.
Chciała
jedynie uciec, być jak najdalej ludzi, których nie chciała znać. Ludzi, którzy
sprowadzili na nią wszystkie te złe rzeczy, o których nie mieli nawet pojęcia.
Biegła nie zwracając na nic uwagi, nie mając celu, chcąc jedynie uciec. Gdy
głosy goniących ją rodziców zagłuszył ostry pisk hamulców była nawet zadowolona
z tego, że to ona sama była tak blisko auta…
0 komentarze
Dziękujemy za poświęcony czas na naszym blogu. Będzie nam miło, jeśli zostawisz kilka słów od siebie ;)
Pozdrawiamy – Ailes.