Rozdział
4
Mam na imię Rain
Gdy się ocknął leżał w szpitalnym
łóżku. Próbował sobie przypomnieć, co się stało, ale docierały do niego jedynie
jakieś niejasne fragmenty. Nagle poczuł gwałtowną złość. Bo co to niby było,
chciał być dobry i jak na tym wyszedł? Chwila słabości, pomyślał i spróbował
się podnieść, ale poczuł piekący ból. Z jękiem opadł na poduszki. Do lewego
ramienia podłączoną miał kroplówkę, a całe ciało było obolałe. Wspomniał tamten
wieczór i poczuł wściekłość. Zebrało mu się na naprawianie świata, na robienie
z siebie dobrego człowieka, a skończył jak ostatni naiwniak. Zamiast dobrać się
do tej cholernej kretynki i zrobić z nią porządek od razu, to ubierał swe życie
w różowe kolory, podczas gdy ona próbowała go zabić i całkiem dobrze jej to szło
i gdyby nie pomoc tej…
– Dziewczyna – wyszeptał.
W tej samej chwil zorientował się, że
nie jest sam. Pojawił się nagły lęk, który zniknął, gdy tylko spojrzał w bok. Przy oknie, na leżance, spała ta sama dziewczyna, którą widział przed… teraz wszystkie te wspomnienia gwałtownie zaczęły powracać. Ze wszystkimi szczegółami. Wpatrywał się w nieznajomą i zadawał sobie pytanie, co ją do cholery opętało, żeby wybiegać przed samochód. Pomyślał, że dobrze, iż nic jej się nie stało, mogła przecież zginąć. Do głowy przychodziły mu wciąż nowe pytania. Bo przecież tam musiało coś się stać, Lisa tak po prostu nie mogła odjechać. Ale dziewczyna była cała, a to było najważniejsze. Spojrzał jeszcze raz w jej stronę i westchnął.
nie jest sam. Pojawił się nagły lęk, który zniknął, gdy tylko spojrzał w bok. Przy oknie, na leżance, spała ta sama dziewczyna, którą widział przed… teraz wszystkie te wspomnienia gwałtownie zaczęły powracać. Ze wszystkimi szczegółami. Wpatrywał się w nieznajomą i zadawał sobie pytanie, co ją do cholery opętało, żeby wybiegać przed samochód. Pomyślał, że dobrze, iż nic jej się nie stało, mogła przecież zginąć. Do głowy przychodziły mu wciąż nowe pytania. Bo przecież tam musiało coś się stać, Lisa tak po prostu nie mogła odjechać. Ale dziewczyna była cała, a to było najważniejsze. Spojrzał jeszcze raz w jej stronę i westchnął.
– Kim jesteś? – wyszeptał cicho.
Leżała tam, taka drobna oraz delikatna.
Słońce przebijało się przez jej miedziane włosy, które opadając na jej twarz,
zasłaniały ją. Spała. Wyglądała jak taki słodki, mały kociak, zwinięty w
kłębek. Paul milczał, nie spuszczając z niej ani na moment wzroku. Nie
przypominał sobie w tym momencie jej twarzy, ale pamiętał, że w chwili, gdy
tylko na nią spojrzał, stało się coś zaskakującego. Miała niesamowicie
fascynujące oczy, coś niemal dzikiego w spojrzeniu, a z drugiej strony coś
niespotykanie dziecinnego. Naiwność oraz czułość, była w nich też jakaś skryta
pasja. Coś, z czym nigdy wcześniej się nie spotkał.
– Cholera – mruknął poirytowany i
trochę zagubiony. – Te kobiety. Ciągle te kobiety. Same z nimi kłopoty.
I wtedy ponownie spojrzał w jej stronę.
Już nie leżała. Teraz siedziała ze spuszczonymi nogami, które ledwo dotykały
podłogi. Jęknął. Jej włosy opadły na ramiona, ukazując jej twarz. Spoglądał na
nią jak zahipnotyzowany, a przez myśl przeleciało mu, że to przecież jest
niemożliwe. Przed nim siedziało najcudowniejsze stworzenie, jakie kiedykolwiek
widział w życiu. W jej spojrzeniu było niesłychanie wiele emocji, które
zmieniały się niczym w kalejdoskopie. Patrzył na nią i widział jej strach,
nieśmiałość, zdziwienie, radość, obawę. Te wszystkie doznania sprawiły, że
poczuł niepokój. Dziwny, taki, jakiego jeszcze nigdy wcześniej nie czuł. W
tamtym momencie pomyślał, że przecież musi się jakoś ogarnąć, coś zrobić,
przerwać ten dziwny stan, w jakim oboje byli.
– Dlaczego to zrobiłaś? – zapytał z nutką pretensji w głosie.
Ale dziewczyna nic nie odpowiedziała.
Zamiast tego zeskoczyła z leżanki, szybko podbiegła do niego, po czym
gwałtownym ruchem objęła go mocno i przytuliła. Poczuł potworny ból, który
spowodował jej niespodziewany uścisk, ale nawet się nie poruszył.
– Tak się cieszę – wyszeptała
spontanicznie.
Odsunąwszy ją delikatnie od siebie,
spojrzał na nią ze zdziwieniem. Nie miał pojęcia, kim jest. Nie wiedział,
dlaczego to robi i nawet nie miał pojęcia czy chce to wiedzieć, ponieważ w jego
głowie panował teraz taki chaos, że chęć poznania odpowiedzi, przeplatała się z
pragnieniem, aby jej nie znać, by po prostu się cieszyć tym, co się działo. A
co się działo? Tego nie wiedział.
– O czym ty mówisz? – zapytał ściszonym
głosem.
– Tak się cieszę, że się obudziłeś. Tak
dobrze, że żyjesz, że wszystko już jest w porządku – mówiła i mówiła. – Bałam
się. Tak bardzo się bałam, że umrzesz. Chociaż ten lekarz ciągle mówił, że nic
ci nie będzie, to ja i tak się bałam, bo przecież tak naprawdę nie mógł tego
wiedzieć. No i momentami wydawał się być jakiś taki dziwny, ale teraz już...
– Kim jesteś? – zapytał Paul
przerywając potok jej słów, który dosłownie wypływał z jej ust.
Gadała i gadała. Miała przyjemną barwę
głosu, a na jej twarzy pojawiało się tyle emocji, że chciało mu się śmiać, gdy
na nią patrzył słuchając jak plącze się w swych wypowiedziach. Była zabawna
oraz taka urocza, taka niecodzienna.
– Jak to, kim jestem? – zapytała
zdziwiona i spojrzała na niego marszcząc czoło.
– Nie mam pojęcia, kim jesteś. Nie znam
cię i nawet nie wiem, co tu robisz. – powiedział, uśmiechając się. – Chociaż
istnieje przecież możliwość, że straciłem pamięć, a ty jesteś moją czwartą żoną
– zaśmiał się widząc jej zdziwioną minę. – Ale raczej nie wyglądasz na żonę,
prędzej na córkę.
– Nie jestem twoją córką – oburzyła
się. – Miałeś aż trzy żony? – zapytała po chwili, zdziwiona, a Paul roześmiał
się.
– Trzech nie – zaśmiał się. – I o żadnych
dzieciach też mi nic nie wiadomo, więc córką z pewnością nie jesteś – mówiąc
to, spojrzał na nią przenikliwie. – Jednak nadal pozostaje pytanie. Kim jesteś?
Czy my się w ogóle znamy?
– Nie – odpowiedziała krótko,
uśmiechając się przy tym słodko.
– Więc wytłumacz mi proszę, dlaczego
skakałaś pod ten cholerny samochód? Mógł cię przecież zabić – powiedział ze
złością.
– Ale inaczej zabiłby ciebie – odparła
i spojrzała na niego zdziwiona, tak jakby to było oczywiste.
– To dość prawdopodobne, jednak nie
rozumiem dlaczego spróbowałaś dać się zabić zamiast mnie – poirytował się.
– Przecież nie mogłam na to pozwolić,
to chyba normalne – odparła wzruszając ramionami.
Prawdę mówiąc sama nie wiedziała, czemu
wtedy zatrzymała ten samochód, ponieważ nie był to tylko zwykły akt heroizmu,
ale było to coś, co się musiało stać. Coś kazało jej to zrobić. Tak jakby
wszystko od tego zależało. Dosłownie wszystko.
– Ale co ty tam właściwie robiłaś? –
Nagle poczuł potrzebę dowiedzenia się jak najwięcej.
– No jak to, co? – powiedziała i
zastanowiła się przez chwilę. No, bo niby co miała mu powiedzieć, przecież sama
nie znała na to pytanie odpowiedzi. – Siedziałam sobie na schodach – wyszeptała
trochę niepewnie. – Przecież z księżyca nie spadłam.
– No, coś ty? A byłem przekonany, że…
– Jesteś głodny? – zapytała, nagle
zmieniając temat, a on siedział i wpatrywał się w nią ze zdziwieniem.
– Kim ty…
– Rain – uśmiechnęła się do niego,
przerywając mu ponownie. – Mam na imię Rain – To mówiąc wyszła z sali,
zostawiając go osłupiałego, gapiącego się w drzwi, za którymi zniknęła.
– Cholera – zaklęła, idąc białym
korytarzem w stronę pokoju lekarskiego. – Co teraz?
Musiała jakoś ochłonąć. Poszła do
lekarza i powiedziała, że Paul odzyskał przytomność, a później udała się do
pomieszczenia pielęgniarek i poprosiła o posiłek dla siebie oraz Paula.
Następnie jak najszybciej wróciła do pokoju, z którego wychodził już lekarz.
Przekazał jej wiadomość, że wszystko wygląda obiecująco i że pacjent powinien
szybko dojść do siebie.
– Wszystko, jeżeli nie liczyć tego, że
siedzi kompletnie zdezorientowany, a jedno, co najbardziej go interesuje to,
kim jest ta dziewczyna. O nic innego nie pyta – Rain uniosła głowę i z obawą
popatrzyła na lekarza.
– Mam nadzieję, że nic mu pan nie
powiedział – zaniepokoiła się, gdyż postanowiła, że Paul nie powinien się
dowiedzieć, kim jest, a co za tym idzie, wydała odpowiednie dyspozycje lekarzom
oraz całemu personelowi szpitala.
– Milczałem jak zaklęty – powiedział
lekarz, otwierając przed nią drzwi. – A teraz powinnaś coś mu wyjaśnić.
Gdy lekarz spostrzegł Rain w drzwiach
swego gabinetu, przewrócił oczami. Znów będzie musiał zapewniać tę dziewczynę,
że nic złego się nie dzieje i że pacjent po wypadku nie wstanie tak po prostu z
łóżka oraz nie zatańczy przed nią. Nawet nie chciał myśleć, co by się stało,
gdyby faktycznie był w ciężkim stanie i gdyby groziło mu niebezpieczeństwo. Ta
mała działała mu na nerwy. Jak taka drobna i krucha dziewczyna może tak
sprawnie działać? Była tak operatywna oraz skoncentrowana. Wszystkie telefony,
które wykonywała. Jej głos. Pewny siebie i nieznoszący sprzeciwu. Kim był dla
niej ten facet, że dla niego stawiała wszystko na głowie? Zachowywała się
dziwnie. Nie pozwoliła podejmować żadnej decyzji bez konsultacji z nią.
Panoszyła się w całym szpitalu. Praktycznie nie opuszczała jego pokoju. Było to
dla niego aż nieprawdopodobne, że miała takie możliwości. Jednak jej koneksje
były ogromne, a dyrekcja kazała wykonywać podjęte przez nią decyzje, bez
zadawania jakichkolwiek pytań. Jedną z takich decyzji było to, że ten mężczyzna
nie może się dowiedzieć, kim ona jest.
– Obudził się – wykrzyknęła wbiegając
do gabinetu.
Nareszcie, pomyślał. Jeszcze kilka dni
z tą małą i musiałabym prosić o urlop żeby nie zwariować. Kazała mu szybko iść
do niego, a sama poszła do pokoju pielęgniarek. Gdy wszedł do pokoju, mężczyzna
siedział w łóżku i wyglądał jakby ktoś porządnie zdzielił go po głowie.
– Dzień dobry panu – powitał go lekarz.
– Jak się pan czuje?
– Kto to jest? – zapytał mężczyzna bez
wstępu. – Kim ona jest?
Lekarz zaśmiał się w duchu. Chętnie
powiedziałaby mu, kim jest, ale chciał zachować pracę. A wiedział, że gdyby z
czymkolwiek się wydał, miałby poważne kłopoty.
– Chodzi panu o dziewczynę, która
wyszła z tego pokoju przed chwilą? – zapytał, a Paul przytaknął – Ona zajęła
się panem po wypadku. Od tej pory była przy panu prawie cały czas…
– Ale kim ona do cholery jest? –
wrzasnął Paul. – Kompletnie nie wiem, kto to jest.
– Zaraz tu wróci, więc będzie miał pan
okazję zapytać ją osobiście. To przemiła osoba, zobaczy pan – powiedział i
zaśmiał się na widok miny Paula.
– Proszę mi natychmiast powiedzieć, co
tu się właściwie dzieje? – zażądał.
– Miał pan wypadek…
– Tego się domyśliłem – przerwał mu
zgryźliwie.
– Przywieziono tu pana, a panna Rain –
lekarz zachichotał widząc minę Paula, gdy wypowiedział imię dziewczyny. –
Przyjechała tu i zajęła się panem. Okropnie się martwiła, prawie nie opuszczała
pana pokoju przez te dni…
– Dni? – krzyknął Paul. – Jakie dni?
– Był pan operowany. Była to niegroźna
operacja, ale był pan nieprzytomny przez cztery dni. Ta dziewczyna była z panem
przez cały czas.
– Ale co ona tu ze mną robiła? –
powiedział gwałtownie, a lekarz musiał się powstrzymać żeby nie parsknąć
śmiechem.
– Tego akurat nie wiem, ale myślę, że
powinniście porozmawiać o tym na osobności – powiedział.
– Nadal jednak nie wiem, kim ona jest –
powiedział Paul, raczej sam do siebie. – Nazywa się przecież jakoś – spojrzał
pytająco na lekarza.
– Myślę, że powinien pan sam ją o to
zapytać – lekarz wpisał coś w kartę, po czym wyszedł.
Rain nieśmiało zajrzała do sali. Paul
siedział oparty o poduszki na łóżku i wpatrywał się w nią przenikliwie.
– Przepraszam – wyjąkała. – Wiem, że
sytuacja może się wydawać nieco dziwna, ale zapewniam cię, że wszystko jest pod
kontrolą i oczywiście zaraz ci wyjaśnię, co się stało…
– Wiem, co się stało – przerwał jej, a
potem spojrzał na nią ze złością. – Nie wiem natomiast, kim jesteś – otworzyła
usta żeby coś powiedzieć, ale ponownie jej przerwał. – Masz na imię Rain, to
już mi powiedziałaś, ale nie wiem, kim jesteś, co tu robisz i dlaczego tu ze
mną jesteś – dokończył niepewnie.
Stała przed nim, taka maleńka, ze
spuszczoną głową, niczym mała dziewczynka przyłapana na podkradaniu
cukierków.
– Ja… – wyjąknęła, a on spojrzał na nią
uważniej i spostrzegł w jej oczach łzy.
– Cholera – zaklął, a ona jeszcze
bardziej skuliła się w sobie.
– Nie chciałem cię wystraszyć –
wyciągnął do niej rękę. – Podejdź i usiądź przy mnie. Nie denerwuj się, nic ci
nie zrobię, po prostu chciałbym wiedzieć, kim jesteś.
– Ja niczego się nie boję – oświadczyła
siadając ostrożnie na łóżku, ponownie sprawiając mu tym ból.
Uśmiechnęła się. Cholera, jaka ona jest
ładna, pomyślał. Przyglądając się jej, nieświadomie wyciągnął swą dłoń, którą
dotknął jej twarzy. Otarł jej łzę z policzka. Muszę się opamiętać, pomyślał.
– A więc masz na imię Rain i niczego
się nie boisz – powiedział spoglądając w jej oczy i za moment pożałował tego.
Przytaknęła chcąc coś powiedzieć, ale nie dał jej dojść do słowa. – Na razie to
wystarczy. Rain, to dość niespotykane imię. Nigdy wcześniej takiego nie
słyszałem – powiedział.
I nigdy nie spotkałem nikogo o takich
oczach, dokończył w myślach. W tym momencie uświadomił sobie, że jeszcze
zostało mu coś z dawnego Paula i że nie byłoby dla niej dobrze spotkać się z
nim.
Chciał z nią porozmawiać, dowiedzieć
się czegoś więcej o niej, ale z drugiej strony doskonale wiedział, że nie
powinien zbliżać się do tej dziewczyny, ponieważ nie chciał jej skrzywdzić, a
wiedział też, że jest w nim jeszcze wiele z tego Paula, jakim był. Zbyt wiele,
aby mógł zaryzykować. Wiedział, że nie jest dobrym człowiekiem, a nie chciał
żeby Rain była kolejną Julią, którą skrzywdził i pozostawił na swej drodze,
pogrążoną w nieszczęściu. A dziewczyna, którą teraz przed sobą miał, była dla
niego wielką pokusą. Piękna, rudowłosa osóbka o niewinnych oczach. Przedziwnych
oczach, które na chwilę, na jedną krótką chwilę, zrobiły coś z nim, tam na
miejscu wypadku, sprawiając, że na jedną małą sekundę, poczuł coś dziwnego,
coś, czego nie potrafił wyjaśnić, nie potrafił nawet opisać. I właśnie to
uczyniła ta drobna, śliczna dziewczyna, jednym swym spojrzeniem. Ale kim
właściwie była Rain?
0 komentarze
Dziękujemy za poświęcony czas na naszym blogu. Będzie nam miło, jeśli zostawisz kilka słów od siebie ;)
Pozdrawiamy – Ailes.