4.
„[...] miłość nie daje i nigdy nie dawała
szczęścia. Wręcz przeciwnie, zawsze jest niepokojem, polem bitwy, ciągiem
bezsennych nocy, podczas których zadajemy sobie mnóstwo pytań, dręczą nas
wątpliwości. Na prawdziwą miłość składa się ekstaza i udręka.”
Paulo Coelho — Czarownica z Portobello
Trzy słowa, niby nic, a
sprawiły, że Alex poczuł jakby został mu wymierzony siarczysty policzek. Jednak
ból fizyczny był niczym w porównaniu z tym, co czuł w środku…
Jego serce, które zupełnie niedawno
zaczęło tak naprawdę bić, w tym momencie wydawałoby się, że nie wykonywało żadnego
ruchu, uparcie stało w miejscu, z sekundy na sekundę stając się coraz
twardszym…
Gdy zamknął za sobą drzwi mieszkania,
poczuł jakby nie miał już serca. W jego miejscu była tylko bezkształtna bryła
lodu paląca jego dobroć i wszystkie pozytywne uczucia…
Odrzucenie naszych uczuć przez ukochaną
osobę potrafi zdziałać bardzo wiele szkód… Nie tylko niszczy miłość, wznieca
coś o wiele silniejszego. W końcu pomiędzy miłością, a nienawiścią jest bardzo cienka
granica. Wystarczy jeden krok. Krok w stronę pozornego ukojenia bólu,
krótkotrwałego wymazania tego, co było z naszego umysłu… Niestety tak naprawdę,
nienawiść sprawia, że chwila wyciszenia naszych uczuć i emocji jest tylko ciszą
przed burzą… To niszczące uczucie czeka by zaatakować w odpowiedniej chwili, w momencie, w którym
zupełnie się tego nie spodziewamy… Niestety wtedy już nie da się cofnąć naszych
czynów i wypowiedzianych słów… One zostaną, by zatoczyć koło i w kolejnym sercu dokonać
zniszczenia…
A zaczęło się tak niewinnie… Trzy słowa
i tragiczny w skutkach ciąg wydarzeń może stać się rzeczywistością…
Jednak Alex mimo chłodu napierającego
na jego serce z cała siłą, skutecznie bronił je przed całkowitym zamarznięciem.
Mimo tego, że jego miłość została zdeptana niczym nic nieznaczący przedmiot, to
nadal w jego sercu były te dobre i ciepłe uczucia. Wciąż kochał swoją siostrę,
rodziców, przyjaciół… i ją… bo nie można w jednej chwili przestać kochać, mimo
bólu i ogromnego rozczarowania nie da się ot tak zabić w sobie wszystkich
uczuć, które czuliśmy do osoby, która stanowiła centrum naszego świata, była
naszym powietrzem, życiem, po prostu wszystkim…
Teraz, choć już nie ma w swoich
ramionach Nicole, to nadal czuje jej delikatny, kwiatowy zapach, dotyk jej
drobnych dłoni, smak jej ust… Choć to tylko wspomnienia, dla niego były
wszystkim co mu pozostało i czego nikt nie był w stanie mu odebrać…
*****
Po wyjściu z budynku, w którym
mieszkała Nicole, mężczyzna zszedł na podziemny parking, by po chwili wyjechać
z niego czarnym volvo. Musiał po prostu znaleźć się jak najdalej od tego
miejsca, by nie myśleć o niej. Zupełnie jakby to było w ogóle możliwe…
Drogę do swojego lokum pokonał bardzo
szybko, choć trudno się dziwić przy takiej prędkości… Gdy już był w środku udał
się do sypialni i położył na łóżku, uprzednio zdejmując sportowe buty. Próbował
zasnąć, ale okazało się to dość trudne, więc wysunął szufladę w szafce obok, w
której trzymał pigułki nasenne. Jednak, gdy ją otworzył zobaczył zdjęcia jego,
Laury i Nicole… Kolejna fala wspomnień i uczuć rozlała się w głowie i sercu
Alexa. Jednak nie fakt samych zdjęć go uderzył. Patrząc na nie, zauważył, że na
każdym gdzie jest z Nicole, stoi obok niej bardzo blisko i praktycznie wtula w
siebie drobną brunetkę. Tylko, że ten gest nie wyglądał na braterski czy
przyjacielski… Zdjęcie wyraźnie przedstawiało zakochanego po uszy mężczyznę…
Zresztą i kobieta na zdjęciu
prezentowała swoim uśmiechem ogrom radości, a jej oczy rzucały wesołe iskierki
w jego stronę.
Wiedział, że go kochała, ale jak
przyjaciela, brata. Zresztą, czego mógł się spodziewać. W
końcu znali się od zawsze. Smutną wizję pogłębiał jeszcze fakt, że mimo
spędzonej wspólnie nocy, tak naprawdę nie powiedzieli, co czują. Nie było
żadnych deklaracji, więc i nie
powinno być miłości. Jednak ludzie często boją się wyznać te dwa słowa. Kocham
cię, niby taki prosty zwrot, a czasami staje się niemożliwy do powiedzenia.
Niestety często tak bywa, że gdy raz zmarnujemy ofiarowaną nam okazję to już
nigdy nie dane jest nam powiedzieć kocham…
*****
boję
się , tak bardzo się boję...
- ale kogo?
siebie samej, tego, że pokocham i będę kochana...
- dlaczego?
z niewiedzy...
- ale kogo?
siebie samej, tego, że pokocham i będę kochana...
- dlaczego?
z niewiedzy...
z
powodu tego, że miłość była dotąd tylko terminem, pojęciem, o którym czytałam
w
książkach, lecz w rzeczywistości nic o niej nie wiem...
i tego się boję...
spraw bym przestała się bać,
proszę pokaż mi miłość...
- weź moje serce, należy do Ciebie - to jest miłość...
i tego się boję...
spraw bym przestała się bać,
proszę pokaż mi miłość...
- weź moje serce, należy do Ciebie - to jest miłość...
*****
Po wyjściu Alexa z mieszkania, Nicole
położyła się w salonie, przyjmując embrionalną pozycję, a po jej policzkach
zaczęły płynąć kolejne słone krople. Wkrótce zmęczona głośnym szlochem zasnęła.
Jednak nie dane było jej długo spać, bo do jej uszu dobiegł dźwięk dzwonka do
drzwi. Powoli podniosła się ze skórzanej kanapy i poszła otworzyć. Gdy już to
zrobiła ujrzała swoją matkę - Katherine, która na jej widok aż pobladła.
Zresztą trudno się dziwić. Potargane włosy, czerwone od płaczu oczy, a w
dodatku fakt, że była owinięta jedynie w prześcieradło nie napawał pani Clarks
optymizmem, a wręcz przeciwnie.
- Boże… Kochanie, co ci się stało? Jak
Ty wyglądasz? – spytała, przytulając do siebie córkę, tak jakby na nowo stała
się małą dziewczynką.
- Mamo… udusisz mnie…
- Przepraszam, ale tak bardzo mnie zaniepokoiłaś…
Proszę powiedz mi co się wydarzyło, to spróbuję Ci jakoś pomóc.
- Mamuś, wejdź, jeśli możesz zrób kawę,
ja się doprowadzę do porządku, a potem ci wszystko wyjaśnię.
- Dobrze. Czekam. – dodała, wyraźnie
akcentując, że nie da się tak łatwo zbyć.
Gdy Nicole poszła do łazienki, jej
matka tak jak obiecała, zaparzyła dzbanek aromatycznej kawy, która postawi ją
na nogi. Widok córki bardzo ją zmartwił. Jeszcze nigdy nie widziała jej w takim
stanie. Choć wyglądała jakby dopiero co wstała z łóżka, to czerwone obwódki
wokół oczu i wyraz jej twarzy nijak pasował do sytuacji.
Nie mogąc usiedzieć w miejscu, poszła
do salonu, by włączyć telewizor. Gdy podnosiła ze stolika pilot, dostrzegła
stojące na nim dwie kwadratowe szklanki, które wyraźnie sygnalizowały, że ktoś
inny tu był…
Gdy Niki wreszcie przyszła do salonu,
zauważyła natychmiast pytający wzrok matki. Jej zdenerwowanie nadawało tylko
ciężkości, atmosferze panującej w pomieszczeniu, tak, że można by ją kroić
nożem. Niestety, Nicole, czy chciała tego, czy nie, musiała wrócić do wydarzeń
minionej nocy i niczym na spowiedzi, wyznać niemal wszystko, bo inaczej nie
zazna spokoju.
- Usiądź i nie patrz na mnie jakbym cię
miała zaraz zabić. Jestem twoją mamą, wiesz przecież, że Cię kocham i zawsze
możesz na mnie liczyć.
- Wiem… Ja po prostu nie wiem co ci
powiedzieć. Może to, że jestem idiotką…
- Ciekawe mniemanie masz o sobie. Mogę
wiedzieć jak na to wpadłaś? – spytała, na co Nicole spiorunowała ją wzrokiem.
- Jak by to powiedzieć - spałam z
Alexem…
Katharine na jej słowa prawie
zakrztusiła się kawą, którą właśnie piła, po czym spytała tylko:
- Matthews’em?
- A znasz innego, z którym bym się
przyjaźniła?
- Nie i tego się najbardziej obawiam…
- Nie rozumiem…
- Córciu zawsze traktowałaś Alexandra jak
brata… Z jakiego powodu to się zmieniło i co najważniejsze dlaczego płakałaś?
- Wiem mamo… Powód po części alkohol, a
po części… sama nie wiem – pożądanie, a może coś więcej…
Rozmowę w tym momencie przerwał dzwonek
do drzwi. Katharine mówiąc krótkie
-
Ja otworzę – poszła w ich kierunku.
Ledwo zdążyła je otworzyć, a drobna
brunetka już była w środku. Skinęła tylko głową do starszej z kobiet, po czym
usiadła na kanapie obok Nicole…
- Nie mam pojęcia, co się stało, ale mój brat
i Ty zresztą też, wyglądacie jakby co najmniej pociąg was przejechał… W takiej
rozsypce jeszcze nigdy nie był… Oczywiście mimo moich wielu prób wyciągnięcia z
niego czegokolwiek, on milczał jak zaklęty. Trzymał tylko w dłoniach wasze zdjęcie… Błagam,
zlituj się nade mną i powiedz, co się stało, bo inaczej zwariuję od tych
domysłów…
- Kochaliśmy się, a rano powiedziałam
mu, że to był błąd…
- Konkretnie odpowiadasz, nie ma co,
ale mogłabyś mnie przygotować jakoś, choćby z
uwagi na moje skołatane serce… Jak kiedyś umrę na zawał, to będziesz mnie miała
na sumieniu. Ale do rzeczy. Tego, to się nie spodziewałam i jestem w niemałym
szoku… Powiedz mi tylko, czy jesteś pewna tego, co powiedziałaś Alexowi?
- Jestem pewna, że nie powinnam była
tego mówić - odpowiedziała.
2 komentarze
To opowiadanie jest nudne jak flaki z olejem. Nie przebrnę przez dalszą część tekstu. Szkoda mojego czasu
OdpowiedzUsuńW takim razie życzymy Ci mile spędzonego wieczoru przy lekturze czegoś nienudnego jak flaki z olejem. Na Ailes niestety mamy same nudne jak flaki z olejem powieści, więc nie polecam Ci tu niczego szukać ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za poświęcony czas na naszym blogu. Będzie nam miło, jeśli zostawisz kilka słów od siebie ;)
Pozdrawiamy – Ailes.